Byłem właśnie [...] w pobliskich Domach Centrum, kiedy rozległ się głuchy, stłumiony grzmot. Pobiegłem wzdłuż pasażu, wyprzedzając ludzi ciągnących w tę samą stronę i mijając się z innymi, którzy uciekali z miejsca wypadku, wśród nich jakaś kobieta biegnąca boso. [...]
Wokół Rotundy stał już pierścieniem narastający tłum [...]. Widziałem ludzi, którzy spinali razem paski od spodni, żeby czymś w rodzaju liny odciągać zbrojenia, pod którymi uwięzieni byli ranni. Z parometrowej głębokości wyrwy od strony skrzyżowania Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej wyciągano zwłoki i rannych: za ręce, za nogi, nie było innego sposobu.
Warszawa, 15 lutego
„Polityka” nr 8/1979, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Wybuch w Rotundzie warszawskiego PKO wszyscy absolutnie uważają za dzieło zamachu... Ja osobiście nie: gdyby to był zamach, już byłaby podana zapięta na ostatni guzik wersja, oczywiście fałszywa. Fakt, że dotąd nie uzgodniono komunikatu dowodzi, moim zdaniem, iż musiało tam być piętrowe techniczne niedbalstwo i nie wiadomo, na kogo je zwalić. Lecz to ludzi nie ciekawi, podobnie jak nikt nie wierzył w kolejowe „wąskie gardło”, zatkane na dodatek śniegiem, wszyscy mówili, że to było umyślne i że coś się za tym kryje.
Warszawa, 15 lutego
Zawalenie się rotundy na zbiegu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskiej. Huk tak donośny, że w naszym domu na Iwickiej słychać było jakby to był wybuch ogromnej bomby czy trzęsienie ziemi.
Blisko 100 osób zabitych.
Oficjalne czynniki twierdzą, że to był wybuch gazu. Ale jeszcze nic na pewno nie wiadomo. To wydarzenie wstrząsnęło mną. Zdawało mi się — przed tą katastrofą — że będę mógł pisać [...]. Ale omyliłem się.
Warszawa, 15 lutego
Jastrun Mieczysław, Dziennik w zbiorach Biblioteki Narodowej, akc. 13831/5.
Władze, powołując się na anonimową komisję, zakomunikowały, że przyczyną katastrofy był wybuch gazów ulatniających się z przewodów instalacyjnych pod ziemią i nie znajdujących ujścia przez zapchane śniegiem i lodem tzw. studzienki. [...]
Wiadomo nam, że jeszcze kilka tygodni przed wybuchem w Rotundzie cenzura zdejmowała w prasie informacje o eksplozjach migrujących gazów w innych miastach Polski. Wynikały one przede wszystkim z całkowitego braku dbałości o stan instalacji gazowych. Nie uczyniono nic, aby zadbać o bezpieczeństwo ludzkie, czyniono natomiast wszystko, aby informacja o katastrofach nie przeniknęła do świadomości społecznej.
Warszawa, 12 marca
Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, wstęp i oprac. Andrzej Jastrzębski, Warszawa–Londyn 1994, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.